Przemówienia

"O prawa człowieka"

przemówienie Mary Robinson, Londyn, 23 wrzesień 1999 r.

Panie i Panowie,

Temat mojego przemówienia, który brzmi "O prawa człowieka", stał się obecnie tematem jak najbardziej aktualnym i palącym. Stał się najważniejszym zagadnieniem debat, zarówno politycznych, jak i etycznych. To, czego świadkami byliśmy w Timorze Wschodnim, zaszokowało i przeraziło ludzi na całym świecie i jeszcze raz sprowokowało do zadania fundamentalnych pytań o to, czy i w jaki sposób można dzisiaj bronić praw człowieka.

Każdy z nas jest powołany do tego, aby odegrać rolę w obronie tych praw, aby być ich orędownikiem. Chciałabym dzisiaj przypomnieć o tych krajach, które z naszej perspektywy leżą gdzieś daleko, ale cierpią z powodu nierozwiązanych problemów, a jednocześnie chciałabym jeszcze raz przypomnieć o tym, że my sami nie zdołaliśmy rozwiązać wszystkich problemów, jakie dręczą nasze własne kraje. Jednym z nich jest rasizm. Obecnie przygotowujemy się do światowej Konferencji na temat Rasizmu, która odbędzie się za niecałe dwa lata. Nie muszę tutaj przypominać Państwu, jak głęboko zakorzeniony jest rasizm i w jak wielu formach się on przejawia. Pojawiły się nowe formy jego wyrażania, takie jak przesiąknięte nienawiścią przekazy w internecie. I nie ogranicza się on jedynie do uprzedzeń wobec ludzi o innym kolorze skóry: każda mniejszość może stać się ofiarą prześladowań, bez względu na to, czy stanowią ją robotnicy napływowi, czy azylanci, czy też ludność tubylcza.

Tak więc nie zapominajmy: prawa człowieka nie mogą być dobrem luksusowym, ale dobrem powszechnym, bez względu na to, czy ktoś mieszka w Luandzie, czy w Londynie.

Wierzę, że możemy ich bronić, i że możemy zagwarantować wszystkim przestrzeganie tych praw - nie zgadzam się z twierdzeniem, że jest to jedynie idealistyczna mrzonka. Mówię to w obliczu wydarzeń w Timorze Wschodnim, mając świadomość tego, jakie okrucieństwa spotkały mieszkańców tego kraju. Podczas mojej wizyty w tym regionie dowiedziałam się o przerażających faktach od uchodźców, liderów politycznych i obrońców praw człowieka. Mówię to w obliczu horroru, jakiego byłam świadkiem w Sierra Leone i w Kosowie kilka miesięcy wcześniej. Mówię to mając świadomość, jak wiele nieszczęść i tragedii wydarzyło się w ostatnim czasie, i które dane mi było zobaczyć podróżując po świecie przez ostatnie dwa lata jako Wysoki Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka.

Przez cały ten czas zastanawiałam się, jaki kształt powinna przyjąć debata na temat praw człowieka w chwili, gdy podsumowujemy doświadczenia jednego stulecia i wkraczamy w następne. Tak jak przypomniał nam to Sekretarz Generalny, Kofi Annan, stoi przed nami dwustopniowe zadanie: uczynić następny wiek stuleciem praw człowieka oraz skierować nasze wysiłki na zapobieganie konfliktom. Aby sprostać pierwszemu zadaniu, nie musimy tworzyć nowego prawodawstwa, a jedynie wcielić w życie międzynarodowe normy i przepisy, które już istnieją. Aby wypełnić drugie zadanie potrzebujemy czegoś więcej - nowego sposobu myślenia, który trafnie opisała Anna Lindh, Minister Spraw Zagranicznych Szwecji:

"We wszystkich kulturach i w każdym społeczeństwie zapobieganie nieszczęściom jest czymś normalnym i oczywistym. Podejmuje się działania, aby uchronić zboże przed skutkami powodzi i przed niszczycielskim działaniem szkodników. Chroni się bydło przed drapieżnikami. Na przejazdach kolejowych ustawia się znaki ostrzegawcze, a ruch powietrzny pozostaje pod ścisłą kontrolą, aby nie doszło do wypadku. Polisy ubezpieczeniowe obejmują niemal wszystkie rodzaje działalności człowieka. Wszystkie te działania są rezultatem myślenia nastawionego na zapobieganie nieszczęściu, opartego o przeświadczenie, że wypadkom i katastrofom można zapobiec, jeżeli tylko pomyśli się o nich wcześniej i wyobrazi najgorsze... Najwyższy czas, abyśmy zaczęli myśleć w ten sposób nie tylko o naszym gospodarstwie domowym, ale także o bezpieczeństwie międzynarodowym."

Timor Wschodni, Kosowo, Sierra Leone: we wszystkich tych miejscach doszło do okrutnego pogwałcenia praw człowieka, które wystawiło na próbę naszą wiarę w możliwość zagwarantowania tych praw wszystkim ludziom i naszą zdolność do reagowania we właściwy sposób na wzrastającą przemoc. Można by tutaj przytoczyć o wiele więcej przykładów, ale skoncentruję się na tych trzech krajach, ponieważ osobiście byłam świadkiem niewyobrażalnych cierpień ich mieszkańców w chwili, gdy nasze działania na rzecz zapobieżenia konfliktom zawiodły i gdy doszło do masowego pogwałcenia praw człowieka w każdym z tych miejsc.

Prawodawstwo i normy

Od czasu przyjęcia Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka w 1948 roku uczyniono bardzo wiele w dziedzinie legislacyjnej i normatywnej.

Naczelna zasada głosząca, że prawa człowieka są powszechne i niezbywalne, uzyskała wszelkie niezbędne wsparcie prawne. Władze państwowe oskarżane o łamanie praw człowieka mogą nadal próbować skryć się za parawanem suwerenności państwa, ale tego typu uzasadnienie w coraz mniejszym stopniu postrzegane jest jako wystarczające. Nawet ci spośród rządzących, którzy należą do grona największych tyranów, zdają sobie sprawę z faktu, ze powszechnie uznane prawa człowieka nie są sezonową modą.

Od czasu przyjęcia Deklaracji podpisano całe mnóstwo porozumień na rzecz przestrzegania praw człowieka, różnego rodzaju konwencji, traktatów i deklaracji, w tym dwie główne konwencje dotyczące praw obywatelskich i politycznych oraz praw ekonomicznych, społecznych i kulturalnych. Istnieją cztery podstawowe konwencje dotyczące praw dziecka, praw kobiet, wolności od dyskryminacji rasowej i od tortur oraz 60 innych dokumentów dotyczących praw człowieka. Większość państw ratyfikowała główne konwencje, a Sekretarz Generalny i ja nalegamy, aby powszechna ich ratyfikacja dokonała się do roku 2003.

Wszystkie te dokonania prawne są imponujące. Prawdziwym wyzwaniem jest jednak wdrożenie ich przepisów. Właśnie teraz musimy przejść od etapu tworzenia norm prawnych do praktycznej realizacji ich założeń. Tak jak przedstawił to Dag Hammarskjoeld: "Ciągłe zmagania, mające na celu zasypanie przepaści pomiędzy aspiracjami i działaniem dzisiaj, tak jak zawsze, przemieniają chaos w cywilizację."

Chociaż zostało to powiedziane 40 lat temu nadal ogromna przepaść oddziela rzeczywistość od ideału, jeżeli chodzi o przestrzeganie praw człowieka.

Ponieważ rzeczywistość jest taka, jaka jest, to pomimo działania władz i ich prawnych obowiązków, każdego dnia jesteśmy świadkami nowych, tragicznych przykładów łamania praw człowieka w różnych rejonach świata. Dzięki wszelkiego rodzaju mediom wydarzenia te rozgrywają się niemal na naszych oczach. świadomość tej wstrząsającej prawdy zawdzięczamy odwadze dziennikarzy, obrońców praw człowieka oraz pracowników organizacji pozarządowych, którzy docierają wszędzie tam, gdzie dochodzi do łamania praw człowieka.

Zrozumiałe jest to, że opinia publiczna domaga się odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie można zrobić więcej, aby powstrzymać przemoc. Dlaczego mieszkańcy Bałkanów, Timoru Wschodniego, czy Afryki Centralnej musieli tyle wycierpieć, aby ich prawa były przestrzegane, skoro co do ich niezbywalności panuje powszechna zgoda? Dlaczego doszło do ludobójstwa w Rwandzie i Kambodży podczas, gdy cały nowoczesny ruch na rzecz praw człowieka wyrósł ze sprzeciwu wobec Holocaustu i miał stać się gwarantem tego, że ludobójstwo nigdy i nigdzie już się nie powtórzy? Dlaczego społeczność międzynarodowa, a ONZ w szczególności , nie są w stanie zapobiec temu horrorowi?

Timor Wschodni

Potworne wydarzenia w Timorze Wschodnim wstrząsnęły całym światem - i nie można się dziwić tej reakcji, bo trudno wyobrazić sobie bardziej rażący przykład łamania praw setek tysięcy niewinnych cywilów. Morderstwa, okaleczenia, gwałty oraz inne niezliczone okrucieństwa, jakich dopuściły się jednostki paramilitarne wraz z oddziałami służb bezpieczeństwa były tym bardziej szokujące, że wydarzyły się nazajutrz po tym, jak mieszkańcy Timoru Wschodniego wyrazili swoją wolę co do przyszłości politycznej swojego kraju. Dotarły do mnie informacje od bezpośrednich świadków tych wydarzeń, którzy opowiedzieli mi o starannie zaplanowanej i systematycznie przeprowadzonej akcji eksterminacji, wysiedleń, niszczenia mienia i zastraszania.

Docierały do nas sygnały ostrzegawcze i byliśmy w stanie przewidzieć do czego może dojść, a mimo to tragedia się dokonała. Wydarzenia w Timorze Wschodnim były testem dla całego świata - czy jest on gotów urzeczywistnić górnolotne obietnice dotyczące praw człowieka. Nie zdaliśmy tego testu. Przez jakiś czas wydawało się, że świat odwróci się od Timorczyków, odwróci się udając, że nie widzi przemocy, morderstw i gwałtów. Kiedy zdecydowano się zareagować upłynęło dużo czasu od decyzji do konkretnych działań; tysiące ludzi zapłaciło swoim życiem za opieszałość społeczności międzynarodowej.

Pomimo wszystko, międzynarodowe siły znajdują się obecnie w Timorze Wschodnim, współpracując z rządem indonezyjskim, a ja właśnie powróciłam z otwarcia specjalnej sesji Komisji Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka w Genewie, która dotyczy łamania tych praw w Timorze Wschodnim. To czwarty raz na przestrzeni 50 lat, kiedy Komisja spotyka się na sesji specjalnej. Jutro wracam do Genewy, aby dalej brać udział w obradach.

To fala gniewu, jaka przetoczyła się przez cały świat, zmusiła światowych liderów do podjęcia działań, chociaż spóźnionych, w obronie ludności Timoru Wschodniego. Wstrząsnęły mną słowa poety Seamusa Heaneya, który w taki sposób zwrócił się do manifestujących w obronie Timoru Wschodniego: "Wszyscy czujemy głęboki smutek w obliczu tragedii, jaka się wydarzyła. Ale wydaje mi się, że dotarło do nas również coś jeszcze - poczucie, że każdy z nas jest za to w jakimś stopniu odpowiedzialny i że każdy z nas może coś zrobić."

To uczucie "bycia odpowiedzialnym" wydaje mi się najważniejszym elementem w procesie budowania takiej rzeczywistości, w której prawa człowieka będą respektowane, a nie łamane. Niektórzy uważają, że wiara w powszechne prawa człowieka jest niczym więcej, jak tylko przejawem naiwności; w przeciwieństwie do nich uważam, że wzrost znaczenia ruchu na rzecz praw człowieka jest najdonioślejszym i napełniającym nadzieją dokonaniem naszych czasów. Na najczęściej przytaczany cytat dotyczący praw człowieka, według którego jest to "główna prawda wiary kultury, która boi się, że w nic innego nie jest już w stanie uwierzyć" odpowiadam, że jeżeli prawa człowieka byłyby jedyną wiarą ludzkości, którą wszyscy staraliby się krzewić, świat byłby o wiele lepszy, niż jest teraz.

Kosowo

Michael Ignatieff napisał w kontekście tragedii Bałkańskiej, że "powinniśmy być tak bezwzględni i konsekwentni w wyborze środków, jak szlachetni byliśmy w wyborze celów." Ten argument bardzo często przytaczany był w związku z sytuacją w Kosowie. Kosowo służy jako przykład zderzenia idealizmu obrońców praw człowieka z bezwzględną brutalnością reżimu, dla którego niczym było nawoływanie do masakr na tle etnicznym, i który przyczynił się do wygnania setek tysięcy ludzi z ich domów i z ich kraju.

Wielu rzeczy powinna nas nauczyć tragedia w Kosowie, ale wydaje mi się, że Kosowo to przede wszystkim przykład klęski, jaką poniosła społeczność międzynarodowa, nie potrafiąc w porę zapobiec wydarzeniom, które wszyscy przewidywali. Przez 10 lat obserwatorzy przebywający w regionie ostrzegali, ze należy podjąć działania mające na celu powstrzymanie pogarszającej się sytuacji w Kosowie. Ostrzegali, że należy zareagować, bo prawa człowieka nie są tam respektowane. Nikt nie mógł nie zauważyć do czego to może doprowadzić. Zabrakło politycznej dalekowzroczności i woli, aby zrobić coś, zanim rozwój wydarzeń osiągnie punkt krytyczny. W rezultacie trzeba było podjąć działania na rzecz zakończenia konfliktu, zamiast zapobiec jego wybuchowi, co doprowadziło do ogromnego żniwa śmierci i zniszczeń.

Koszty niepowodzenia w zapobieżeniu konfliktowi w Kosowie okazały się niewyobrażalne. Oblicza się, że ponad 10 000 niewinnych cywilów straciło życie podczas masakr w Kosowie. Kolejne 1 200 cywilów zginęło w wyniku bombardowań NATO w Jugosławii. W wyniku bombardowań śmierć poniosło prawdopodobnie 5 000 członków jugosłowiańskich służb bezpieczeństwa. Setki tysięcy ludzi musiało opuścić swoje domy. Koszt interwencji lotniczej NATO oblicza się na 5 miliardów marek, podczas gdy przypuszczalny koszt odbudowy rejonu Bałkanów wyniesie 20 miliardów marek. Wyliczenia te nie uwzględniają kosztów pomocy humanitarnej i operacji pokojowej.

Powinno się zadać pytanie, jakiego rodzaju działania powinno się podejmować, jeżeli już dojdzie do pogwałcenia praw człowieka na taką skalę, jak miało to miejsce w Kosowie. Z pewnością w takiej sytuacji działania na rzecz przywrócenia pokoju są niezbędne - Timor Wschodni jest tutaj kolejnym przykładem. Ale powinniśmy mieć świadomość, że tego rodzaju operacje są środkiem ostatecznym i dowodem wcześniejszych niepowodzeń. Jestem głęboko przekonana, że takie działania powinny być podejmowane jedynie za zgodą Rady Bezpieczeństwa, a także, że powinny być przeprowadzane w sposób zróżnicowany w zależności od sytuacji, tak aby nie stał się on zagrożeniem dla ludności cywilnej wszystkich stron zaangażowanych w konflikt.

Sierra Leone

W maju i czerwcu, podczas gdy uwaga świata koncentrowała się na Kosowie, dwukrotnie odwiedziłam ten region. W międzyczasie pojechałam do Sierra Leone. Moja wizyta miała na celu rozpoznanie sytuacji w kraju, w którym niedługo rozmieszczeni zostaną z inicjatywy mojego biura obserwatorzy, których zadaniem będzie nadzorowanie przestrzegania praw człowieka w tym regionie. Ich obecność została zagwarantowana w porozumieniu pokojowym z Lome, które niesie ze sobą nadzieję na położenie kresu dokonującemu się w tym kraju od dwudziestu lat rozlewowi krwi. Zdawałam sobie sprawę, że w obliczu tragedii na Bałkanach, która zdominowała media na całym świecie, tylko nieliczni pamiętali o tym, co dzieje się w Sierra Leone. Prawa człowieka są łamane bez względu na to, czy kamera to filmuje, czy nie.

Fakty dotyczące walk w Sierra Leone nie są dla nas tajemnicą, ale nie przekazują one nawet części prawdy o skali okrucieństwa i przemocy, jakiej ofiarą pada w tym kraju ludność cywilna. W Sierra Leone mamy do czynienia z kampanią terroru skierowanego z całą premedytacją przeciwko cywilom. Nigdy nie dowiemy się ilu dokładnie ludzi straciło życie w wyniku jej realizacji, tak jak nie dowiemy się, ile osób zostało celowo okaleczonych. Dane, którymi dysponujemy, są niepewne: około 4 000 osób zostało hospitalizowanych z obrażeniami poamputacyjnymi, z czego 50% stanowiły kobiety. Oblicza się, że na każdą osobę hospitalizowaną przypadają cztery, które nie znalazły się w szpitalu pomimo poważnych uszkodzeń ciała. W styczniu tego roku w samym Freetown zabitych zostało 5 000 do 7 000 osób, a 90% budynków stolicy legło w gruzach.

Jakże tragicznym elementem konfliktu w Sierra Leone było celowe i systematyczne mordowanie i okaleczanie dzieci. Ten fakt jest szczególnie przerażający dla nas w chwili, gdy świętujemy dziesiąta rocznicę podpisania Konwencji Praw Dziecka. Grozą napawa także to, że sprawcami tych okrucieństw bardzo często były dzieci.

A teraz, kiedy trzeba w jakiś sposób rozwiązać problemy w Sierra Leone, jakie sumy trzeba na to przeznaczyć? Bardzo długo świat nie chciał o tym słyszeć. Do Kosowa mają popłynąć miliardy na odbudowę regionu, a na pomoc dla Sierra Leone zaplanowano w tym roku jedynie 25 milionów USD. Nawet ta skromna suma nie została jeszcze zebrana. Do tej pory udało się zgromadzić niecałe 9 milionów USD, z czego część ciągle pozostaje w sferze obietnic.

Nie powinno dziwić nikogo, że mieszkańcy Sierra Leone czują się ludźmi drugiej kategorii - do ich życia nie przywiązuje się takiej samej wagi jak do życia innych ludzi. Sierra Leone i tak znajduje się w lepszej sytuacji niż wiele innych krajów afrykańskich, ponieważ ze względu na negocjacje pokojowe zwrócono na ten kraj uwagę, co może w przyszłości oznaczać wzrost międzynarodowego zainteresowania i napływ funduszy. Inne państwa afrykańskie nie miały tyle szczęścia - pomyślcie o Somalii, jeszcze tak niedawno będącej przedmiotem intensywnego zainteresowania międzynarodowego, a dzisiaj pozostającej krajem bez rządu, pogrążonym w chaosie, o którym nikt nie chce pamiętać.

Powinniśmy się poważnie zastanowić nad tym, czy to, co obecnie ma miejsce, to autentyczne starania o zagwarantowanie wszystkim ludziom ich niezbywalnych praw, czy też mamy do czynienia z sytuacją, w której prawa jednej grupy ludzi stawia się ponad prawami innej grupy. Społeczność międzynarodowa musi odpowiedzieć na to pytanie. W przypadku Sierra Leone musimy w sposób bardziej zdecydowany zaangażować się w proces pokojowy. Jedynie natychmiastowa pomoc międzynarodowa może pomóc temu udręczonemu krajowi w rozwiązaniu problemów i stworzeniu klimatu przychylnego ludziom i pozwalającego na respektowanie ich praw. To samo dotyczy wszystkich "zapomnianych" konfliktów na całym świecie.

Rola Organizacji Narodów Zjednoczonych

W procesie budowania klimatu przychylnego respektowaniu praw człowieka ważną rolę odgrywa wiele różnych instytucji - rządy, organizacje międzynarodowe, organizacje pozarządowe, podmioty gospodarcze, a także jednostki - ale to na Organizacji Narodów Zjednoczonych spoczywa szczególna odpowiedzialność za zapewnienie poszanowania praw człowieka i stworzenie systemu, który będzie ich gwarantem. Kiedy nasze wyobrażenia nie przystają do rzeczywistości najprościej obwiniać za to ONZ. Ale sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana. ONZ jest przedstawicielem społeczności międzynarodowej, czyli - mówiąc inaczej - wszystkich ludzi świata, ale nie w sposób bezpośredni, lecz poprzez Kraje Członkowskie. Jej działanie jest czasami powolne, niedoskonałe, czasem kończy się porażką. Ale ONZ, jak żadna inna organizacja, dysponuje uprawnieniami na skalę światową będąc jednocześnie forum, na którym każde państwo, bez względu na swoja wielkość i siłę, może zabrać głos i wypowiedzieć swoje zdanie.

ONZ może działać skutecznie jedynie wtedy, gdy Kraje Członkowskie, szczególnie te potężniejsze, w tym Wielka Brytania, będą wspierać jej działania i zapewniać środki niezbędne dla jej funkcjonowania. Wiele agencji ONZ boryka się z problemem braku środków, nie wyłączając mojego biura. Przykładowo, podstawowy budżet ONZ na ten rok, kompilowany z funduszy przesyłanych z całego świata, wynosi 1,26 miliarda USD. Proszę to sobie porównać z sumą, jaką Wielka Brytania wyda na obchody milenijne, która wynosi 15 miliardów USD.

Funkcjonowanie ONZ zależy od zaangażowania i odpowiedniego finansowego wsparcia ze strony Krajów Członkowskich. Bez spełnienia tych warunków ONZ nie jest w stanie skutecznie działać na rzecz zagwarantowania poszanowania praw ludzi na całym świecie. Niestety, wiele toczących się obecnie konfliktów nie przykuwa uwagi świata. Tragiczna sytuacja w wielu krajach wzbudza, w najlepszym razie, zainteresowanie sporadyczne - w najgorszym, nikogo nie obchodzi. Odpowiedzialność spoczywa na nas wszystkich, na każdym z nas. Nie możemy pozwolić na to, aby rządził nami syndrom "nieszczęścia medialnego". Angażowanie się po stronie krzywdzonych tylko wtedy, gdy media nagłaśniają ich tragedię, to za mało. Nie może być tak, że gdy drastyczne obrazy znikają z wiadomości, znikają również z naszej pamięci. Obowiązkiem każdego z nas jest wywierać ciągły nacisk na rządzących - i starać się, aby media nie "zapominały". Obrona praw człowieka, starania o zagwarantowanie ich poszanowania to trudne zadanie, którego nie uda się wykonać z dnia na dzień.

Czas zapobiegania

Kofi Annan nie tylko wzywa do uznania przyszłego stulecia wiekiem praw człowieka, ale również podkreśla, ze musimy sprawić, aby był on wiekiem zapobiegania konfliktom. To właśnie postrzegam jako główne zadanie mojego biura. I tak też powinno być w przypadku wszystkich instytucji międzynarodowych, bez względu na to, czy chodzi o Ministerstwa Zagraniczne, czy o korporacje transnarodowe, a szczególnie dotyczy to Banku światowego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz wszystkich agencji systemu ONZ.

Wybuch każdego konfliktu to nasza klęska. Kambodża, Kosowo, a teraz Timor Wschodni - wszędzie tam ponieśliśmy klęskę. Czy tak ma być dalej? To, że w przeszłości nie potrafiliśmy zapobiec konfliktom, nie zwalnia nas z obowiązku zapobiegania ich ponownemu wybuchowi.

Obrona i propagowanie praw człowieka

Do zjawisk pozytywnych należy zaliczyć fakt, że mechanizmy ONZ-owskie na rzecz ochrony i promowania praw człowieka stają się coraz lepsze i docierają coraz dalej. Dysponujemy potencjałem dla stworzenia efektywnego systemu wczesnego ostrzegania.

Program reformy postulowanej przez Sekretarza Generalnego ma na celu takie przeobrażenie systemu ONZ, aby nadrzędnym celem jego funkcjonowania stała się obrona praw człowieka. Podjęto już konkretne działania w celu zrealizowania tego postulatu.

Komisja Praw Człowieka mianuje Specjalnych Wysłanników i Specjalnych Przedstawicieli, których zadaniem jest analiza i opis sytuacji w poszczególnych krajach w zakresie stosowania tortur, prześladowań religijnych oraz przemocy wobec kobiet, a także innych przejawów łamania praw człowieka. Ich działalność w ogromnym stopniu przyczynia się do postępu reformy. W ostatnim czasie uruchomiono wiele nowych mechanizmów w odpowiedzi na zwiększającą się potrzebę podjęcia działań na rzecz powstrzymania wzrastającej przemocy i przypadków łamania praw człowieka. Zaangażowanie wielu odważnych osób, ich oddanie sprawie i bezkompromisowość to promyk nadziei w otchłani mroku dokonujących się tragedii.

Podjęto wysiłki na rzecz wzmocnienia mechanizmów realizacji porozumień dotyczących praw człowieka wypracowanych pod auspicjami ONZ. Zaangażowaliśmy się w utworzenie takiego systemu, który pozwoli nam sprawdzać, w jakim stopniu władze państwowe przestrzegają postanowień najważniejszych porozumień na rzecz praw człowieka. Mechanizmy te nie są jeszcze mocno ugruntowane, ale przy ich pomocy wiele można osiągnąć.

Przedstawicielstwa terenowe i współpraca techniczna to dwa niezwykle skuteczne narzędzia zapobiegania konfliktom. Siedem lat temu utworzyliśmy pierwsze przedstawicielstwo tego typu; dzisiaj ich liczba wynosi 22, a operują w tak różnych krajach, jak Burundi, Kolumbia, czy tez była Jugosławia. Największa operacja tego typu prowadzona jest w Kambodży, gdzie przedstawicielstwo terenowe w ogromnym stopniu przyczynia się do odbudowy tego kraju.

Zwiększa się również liczba programów na rzecz współpracy technicznej. Dziesięć lat temu działały dwa takie programy, dzisiaj ich liczba wynosi 55. Przykładem niech będzie tutaj podpisane w czerwcu porozumienie z rządem rosyjskim, na mocy którego wdrożony zostanie program edukacji w zakresie praw człowieka mający na celu zapewnienie ich przestrzegania w tym kraju.

Ogólnie rzecz biorąc, powinniśmy wszyscy pozytywnie odpowiedzieć na wezwanie Sekretarza Generalnego i bardziej angażować się w działania prewencyjne.

Przykładowo, niezwykle skuteczne okazuje się tworzenie krajowych instytucji na rzecz obrony praw człowieka. Moje biuro aktywnie uczestniczy w tym procesie oferując techniczną pomoc i wsparcie dla nowopowstających jednostek tego typu. Robimy to, bo jesteśmy głęboko przekonani, ze niezależne instytucje krajowe mogą stać się niezwykle skutecznym katalizatorem w procesie budowania klimatu przychylnego respektowaniu praw człowieka w ich własnych krajach. Dotychczas Biuro Wysokiego Komisarza ds. Praw Człowieka (OHCHR) odpowiedziało na prośby 40 krajów, które wyraziły chęć utworzenia krajowych instytucji na rzecz promowania i obrony praw człowieka.

Zadowala również fakt, że w ostatnim czasie znacząco rozwija się współpraca na szczeblu regionalnym. W rejonie Azji i Pacyfiku odbyły się warsztaty dotyczące zagadnień z dziedziny praw człowieka, a także stworzono projekt regionalnej współpracy technicznej. Chciałam Państwa poinformować, że z mojej osobistej inicjatywy mianowani są regionalni doradcy ds. praw człowieka, których zadaniem jest uaktywnianie w regionie potencjału na rzecz współpracy.

Jeżeli działania o charakterze prewencyjnym przyniosą pożądane rezultaty, być może nigdy nie dowiemy się dokładnie, jak bardzo okazały się one skuteczne, bo miarą ich skuteczności będzie zapobieżenie potencjalnemu konfliktowi. Nie pojawią się drastyczne nagłówki w gazetach a telewizja nie pokaże koszmarnych sprawozdań wojennych, ale ludzkie życie i ludzka godność zostaną ocalone. Niewidoczne dla naszych oczu zabiegi dyplomatyczne i umiejętne budowanie klimatu na rzecz ochrony praw człowieka to także niezwykle istotne narzędzia prewencyjne.

Odpowiedzialność za zbrodnie

Jestem głęboko przekonana o tym, że ci, którzy łamią prawa człowieka nie mogą uniknąć odpowiedzialności za swoje czyny. Z wielka radością obserwuję zwiększające się zaangażowanie sądów w podejmowanie się spraw dotyczących łamania praw człowieka, bez względu na to gdzie i jak dawno miało to miejsce. Decyzja Izby Lordów w sprawie Pinocheta ma fundamentalne znaczenie w procesie wzmacniania pozycji sądów krajowych i ich wpływu na osąd międzynarodowy. Cieszy mnie również fakt, że nareszcie rusza międzynarodowa machina sądowa: ustanawianie trybunałów tymczasowych dla sądzenia zbrodniarzy w byłej Jugosławii i Rwandzie było wielkim krokiem naprzód, a przyjęcie statutu Międzynarodowego Trybunału Karnego, do którego zadań należy osądzanie zbrodni ludobójstwa, zbrodni przeciwko ludzkości oraz zbrodni wojennych, stało się kamieniem milowym na drodze do urzeczywistnienia powszechnego respektowania praw człowieka i budowania humanitarnego prawodawstwa. Czyż powszechna ratyfikacja statutu Trybunału i powszechne poparcie dla jego działań nie jest najlepszym sposobem zainicjowania przemian na rzecz skutecznego zapobiegania konfliktom?

W przypadku Sierra Leone niepokój mój budzi kwestia odpowiedzialności za popełnione zbrodnie. Porozumienie pokojowe z Lome zawiera klauzulę dotyczącą powszechnej amnestii dla tych wszystkich, którzy dopuścili się przestępstw podczas trwania konfliktu - w ten sposób nawet osoby odpowiedzialne za najbardziej okrutne zbrodnie nie poniosą za to żadnej kary. ONZ nie zgodziła się z tą klauzulą i wniosła zastrzeżenie, zaznaczając, że amnestia nie może dotyczyć najcięższych przestępstw, takich jak zbrodnie przeciwko ludzkości. W tym przypadku po raz kolejny zarzucono obrońcom praw człowieka naiwność. Argumentuje się, że amnestia jest uczciwą ceną za pokój w tym umęczonym kraju.

Dla mnie oczywista jest nadrzędna zasada, że najcięższe przestępstwa nie mogą nikomu uchodzić bezkarnie; że tylko poniesienie konsekwencji może przerwać zaklęty krąg bezkarności. Oczywiście, jeżeli chcemy położyć kres konfliktom, musimy iść na ustępstwa w imię pojednania i trwałego pokoju. Za przykład niech tu posłuży Irlandia Północna. Ale pamiętajmy, że jest wiele sposobów na to, aby winni nie pozostawali bezkarni. To, że nie będą sądzeni przez krajowy wymiar sprawiedliwości, nie oznacza, że ich zbrodnie nie mogą być sądzone przez trybunał międzynarodowy. Jeżeli zbrodniarze nie zrozumieją potworności swoich czynów, poczucie bezkarności pozwoli kolejnym oprawcom na kolejne zbrodnie. Dlatego też nalegałam na utworzenie w Sierra Leone Komisji śledczej, która miałaby za zadanie prowadzenie dochodzenia w zakresie łamania praw człowieka i pogwałcenia prawa. Jednocześnie moje biuro pracuje na rzecz utworzenia niezależnej krajowej instytucji ds. praw człowieka oraz Komisji Prawdy i Pojednania. Ostatnio zaapelowałam o utworzenie międzynarodowej Komisji śledczej w Timorze Wschodnim dla zbadania przypadków łamania praw człowieka w tym regionie.

Prawa ekonomiczne, społeczne i kulturalne

W sytuacjach kryzysowych myślimy przede wszystkim o prawach obywatelskich i politycznych, ale nie może być mowy o autentycznej strategii prewencyjnej, jeżeli nie weźmiemy pod uwagę praw ekonomicznych, społecznych i kulturalnych. Do ich łamania dochodzi na całym świecie, a konsekwencje tej sytuacji są tragiczne. Ponad miliard mieszkańców naszego globu żyje w nędzy, z czego większość stanowią kobiety i dzieci. Jak możemy oczekiwać rozkwitu demokracji w krajach, których obywatele nie mają dostępu do żywności, wody, edukacji a nawet podstawowej opieki medycznej? Cały czas powiększa się dystans pomiędzy krajami bogatymi i biednymi; kraje biedne są marginalizowane, pogłębia się ich ubóstwo, wyrasta społeczna i ekonomiczna przepaść pomiędzy poszczególnymi grupami ich obywateli.

Zainteresowało mnie stwierdzenie ekonomisty Jeffreya Sachsa, który uważa, że potrzebujemy "nowego rodzaju kreatywności i nowego rodzaju partnerstwa pomiędzy bogatymi i biednymi." Sachs uważa, że propozycje umorzenia długów, przedstawione przez kraje G8, które mają zostać wkrótce zrealizowane, powinny stać się początkiem wysiłków na rzecz zredukowania owego przygniatającego brzemienia, pod którym uginają się najbardziej zadłużone kraje świata. Sachs porównał sytuację chorych na AIDS w krajach uprzemysłowionych, gdzie tak wiele zrobiono dla powstrzymania epidemii i umieralności, z sytuacją krajów rozwijających się, gdzie AIDS w dalszym ciągu rozprzestrzenia się i dziesiątkuje społeczeństwa. Wezwał do mobilizacji światowej nauki i technologii na rzecz przezwyciężenia kryzysu w publicznej służbie zdrowia, produkcji rolniczej, na rzecz powstrzymania degradacji środowiska naturalnego i rozbrojenia "bomby demograficznej" w najbiedniejszych krajach świata.

Jeżeli mamy sprawić, aby prawa ekonomiczne, społeczne i kulturalne były respektowane, musimy zacząć myśleć w taki właśnie sposób. Nowe myślenie jest szczególnie pożądane właśnie teraz, kiedy każdy dzień przynosi nowe wyzwania. Przede wszystkim stawia je przed nami globalizacja, dzięki której korporacje transnarodowe zyskały w wielu dziedzinach większe znaczenie niż władze państwowe. Jednym z celów, jakie sobie wyznaczyłam, jest zaangażowanie świata biznesu w działania na rzecz ochrony praw człowieka. Cieszy fakt, że niektórzy biznesmeni autentycznie zaangażowali się w działania na tym polu, łącząc podnoszenie wydajności swoich firm z uznaniem, że ich odpowiedzialnością jest dbanie o ochronę praw człowieka i podejmowanie działań na rzecz ich przestrzegania.

Podsumowanie

Nasza przyszłość i prawa człowieka pozostają ze sobą w ścisłym związku. Dowodem na to jest tematyka toczonych obecnie debat publicznych oraz to, że problem praw człowieka powraca z każdym konfliktem i wzrostem przemocy, kiedy przypominają nam o nim uchodźcy i azylanci i kiedy zastanawiamy się nad etycznymi problemami, jakie stawia przed nami rozwój nauki. Musimy odważnie stawić czoła tym wszystkim wyzwaniom. Ostatnio poproszono mnie o napisanie wstępu do publikacji na temat pisarstwa kobiet dotyczącego praw człowieka, zatytułowanej "Mapa nadziei". Została ona opublikowana przez chilijską poetkę, Marjorie Agasin, która tak tłumaczy ideę powstania publikacji: ""Mapa nadziei" narodziła się, ponieważ pragnęłam dać świadectwo okrutnej prawdzie o cierpieniach kobiet, jakie stały się ich udziałem od początku tego stulecia - a tak naprawdę od zawsze. Oddając głos kobietom całego świata chciałam pokazać, jak wielka jest uzdrawiająca moc słów i jak wielką siłę ma ich sprzeciw."

Mam teraz ze sobą tę książkę i ona dodaje mi sił.

Chciałabym powrócić na koniec do słów Seamusa Heaneya dotyczących Timoru Wschodniego: tak, wszyscy odczuliśmy smutek i grozę tragedii, ale było coś jeszcze, "poczucie, że każdy z nas jest za to w jakimś stopniu odpowiedzialny, i że każdy z nas może coś zrobić." Każdy z nas.

Mary Robinson, Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka




Dokument opracowany przez Ośrodek Informacji ONZ w Warszawie
na podstawie materiałów ONZ, czerwiec 2003 r.
Specjalne podziękowania dla
Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka za wkład merytoryczny.

Konwencje traktatowe oraz dokument "Wzorcowe Reguły Minimum Postępowania z Więźniami" (Nowy Jork, 1984 r.) pochodzą ze strony internetowej Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w Warszawie.
Ośrodek Informacji ONZ dziękuje za udostępnienie dokumentów.